poniedziałek, 25 kwietnia 2016

#29 Powrót do dzieciństwa. (DnW III)

Obecnie dla dzieci dostępnych jest cała masa gier, zabawek, gadżetów. Także do zabaw na świeżym powietrzu. Gigantyczne kręgle, rożnego rodzaju zabawki z piłkami, do odbijania, strzelania, podrzucania i łapania. Osobiście uwielbiam takie zabawki, sama lubię się bawić na dworze.

Jednak szczególnie podobają mi się te zabawy, które nie wymagają zbyt wielu akcesoriów. Dlatego lubię pokazywać Maluchom gry i zabawy, w które sama bawiłam się jako dziecko. Tak wkręcili się w "Stary niedźwiedź mocno śpi" oraz "Ciepło, zimno". Najnowszym odkryciem jest zabawa w berka. 

Już wcześniej ganialiśmy się po domu, ale tym razem zasady były jasne, z góry ustalone, a zabawa odbywała się na dworze. W pięknym Stratford Parku.



Kilka słów o samym parku: jest położony niedaleko centrum Stratford. Są tam korty tenisowe oraz boiska do koszykówki, piłki nożnej oraz siatkówki. Widziałam też budynek do kręgli, ale wygląda na zamknięty już od jakiegoś czasu. Jest też płac zabaw z brodzikiem oraz oddzielony mniejszy plac zabaw dla najmłodszych. 


Początkowo nosił nazwę West Ham Lane Recreation Ground, został otwarty w latach 1899 i 1912. W 1990 jego nazwę zmieniono na Stratford Park. Pozostało w nim wiele niezmienionych elementów, jak układ ścieżek, fontanna, stare budynki. Obecnie drzewa są podświetlone kolorowymi światłami. Wiosną jest tam niewiarygodna ilość kwiatów - żonkile oraz krokusy. W 1973 roku otworzono w nim Ogród dla niewidomych.







W miejscu, gdzie kiedyś była scena wzniesiono coś na kształt małego amfiteatru. Składa się on z drewnianej estrady, niestety zniszczonej, oraz półokrągłych ścian, które są idealne do zabawy w berka. Można się za nimi chować, uciekać, skradać się, a przestrzeń jest na tyle mała, że nie trzeba się martwić, że dziecko zniknie z zasięgu wzroku. Ściany są pomalowane na odcienie żółci i pomarańczy, wiec Adaś mówi, ze to jest miodek i zazwyczaj, gdy tamtędy przechodzimy (czyli często) podjeżdża tam, aby trochę "podjeść". 




Zaczęliśmy od tradycyjnego berka ganianego. Teraz dodajemy pewne urozmaicenia - żeby nie zostać złapanym, trzeba kucnąć lub stanąć na jednej nodze. Bardzo podoba mi się pomysł na ułatwienie, które polega na dotknięciu określonej rzeczy, np. żelaza albo drzewa. Na pewno prędzej czy później spróbujemy takich wariantów.

Zapraszam na inne blogi, które biorą udział w trzeciej edycji Dziecka na warsztat:



Słowo mamy ED Montessori Karolowa mama Kreo Team Kreatywnym Okiem Matkopolkowo Bez nudy 360 przygód Bawimy się my 3 Biesy dwa Duśkowy świat Dzika jabłoń Elena po polsku Co i robi robcio Jej cały świat Cały świat Karli Tymoszko Igranie z Tosią Kawa z cukrema Laurowy zawrót głowy Kreatywnie w domu Gagatki trzy Guguiowo Ciekawe dzieci Świat Tomskiego Ohana blog On ona i dzieciaki Nasza przygoda diy My home and heart Mama Aga Konfabula Uszywki Zuzinkowej Mamy Mama na pełen etat Schwytane chwile Pomysłowe smyki Z motylem na dłoni Zabawy z Archimedesem Zakrecony belfer Pomieszane z poplątanym Nasze rodzinne podróże Ogarniam wszechświat Kreatywna mama Nasza szkoła domowa FB Dziecko na warsztat

piątek, 22 kwietnia 2016

#28 Szybka zabawa na Dzień Ziemi. (Palcem po mapie)

22 kwietnia to Dzień Ziemi. Kiedy chodziłam do szkoły, tego dnia zbieraliśmy śmieci wokół szkoły. My na co dzień edukujemy się w kwestiach ekologicznych. Rozmawiamy z dziećmi o sortowaniu odpadów, oszczędzaniu wody i gaszeniu światła. Nie śmiecimy, pilnujemy, aby papierki, chusteczki i ogryzki na spacerach trafiały do pojemników na śmieci. Dzieci są w tej kwestii podatne na edukację. Ich ciekawość świata sprawia, że naszą planetę kochają i szanują.


Z okazji Dnia Ziemi przygotowaliśmy sobie szybka zabawę plastyczną.




Jak widać niewiele trzeba, aby przygotować piękne wizerunki Ziemi, choć odbiegają one nieco od rzeczywistego wyglądu ;) Z niebieskich kartek wycięłam dwa koła, dałam dzieciom zieloną farbę i pędzle. Adaś nie chciał odcisnąć swojej rączki, przygotował swoją Ziemię malując ją gąbką. Jula nie ma takich problemów :)
Oto efekty pracy Maluchów, już w naszej domowej Galerii:







niedziela, 17 kwietnia 2016

#27 Dionozaur cały z papieru

Zamieszkał z nami już jakiś czas temu. I całkiem dobrze tutaj u nas ma, bo my lubimy dinozaury. Czasami podkarmiamy go klockami i drewnianą marchewką. I jest wyjątkowy, bo zrobiliśmy go zupełnie sami, w całości z papieru. Oto Pan Dinozaur:


Najpierw zainspirowaliśmy się papierowymi dinozaurami na blogach mamarak.pl oraz mojedziecikreatywnie.pl. Od pomysłu przeszliśmy do realizacji. Szkielet powstał z rolek po papierze toaletowym, gazet oraz taśmy papierowej. 


Później pocięliśmy gazety i przez dwie godziny moczyliśmy je w wodzie. Po tym czasie musiałam to wszystko zmiksować. W tym momencie polecam jednak gotowe masy, bo miksowanie papieru, nawet namoczonego, to żmudna robota.


Masa wyszła nam nieco grudkowatą, ale to dobrze, bo w sam raz na skórę dinozaura. W przepisie, z którego korzystaliśmy nic więcej się nie dodawało, żadnego kleju ani nic. Tylko gazety i woda. I tak zrobiliśmy. Trochę ryzykownie, nie byłam pewna, czy masa będzie się dobrze trzymała. Ciężko było ją przyklejać na brzuchu gada, grawitacja robiła swoje. Ostatecznie udało nam się go obkleić całego i zostawiliśmy go do wyschnięcia.


Wszystko schło około 3 dni. W sumie bez większych problemów. Tylko w okolicy ogona pojawiły się pęknięcia. Na szczęście, udało się je szybko naprawić za pomocą kleju i papierowych ręczników.


Malowanie znowu nas pochłonęło, w końcu to zawsze jest fajna zabawa. Jula była cała zielona, bo już nie mogła się nowego dinozaura doczekać - to ona jest największą miłośniczką dinozaurów u nas w domu. 





Ostateczny efekt bardzo nas wszystkich zachwycił. Mąż tylko stwierdził, że cellulit mu wyszedł :) hehe.




piątek, 8 kwietnia 2016

#26 Co u nas rośnie?

Wiosna coraz śmielej wygląda ciepłym słoneczkiem, które tak przyjemnie głaszcze po buzi, ptaki świergolą jak szalone, pszczoły pracowicie odwiedzają każdy kwiatek i biedronek całkiem sporo się pojawiło. Wiosna budzi przyrodę do życia, a i my dostaliśmy trochę energii. W tym roku postanowiłam z Maluchami wysiać małe co nie co na naszym parapecie. Widziałam, że podoba im się dbanie o nasze roślinki, więc miałam nadzieję, że obserwowanie całego procesu - od zasiania maleńkiego ziarenka, poprzez kiełkowanie i stopniowe rozrastanie się, po dorodną roślinę, będzie dla nich interesujące.
Zaczęliśmy spontanicznie, już jakiś miesiąc temu, z cebulą. Skoro sama zaczęła się wychylać, to szkoda byłoby przegapić okazję. Włożyliśmy cebulę do wody, puściła korzenie oraz wysoki, zielony szczypior. Adaś doglądał ją codziennie i pilnował, aby nie brakowało jej wody i był z tego szczypiorku naprawdę dumny. Teraz nie przegapiamy żadnej okazji na szczypior.
Potem przyszła pora na rzeżuchę. Świetna dla dzieci, bo szybko rośnie. Maluchy chętnie do niej zaglądały, bo zmiany następowały bardzo szybko.

Do tego zasadziliśmy też paprykę. Na efekty trzeba było poczekać, szczególnie mając obok szybko rosnącą zieleninkę. W końcu jeden malutki kiełek się ukazał. Czekamy, co będzie dalej.